Gorące tematy

  • 22 lipca 2023
  • 24 lipca 2023
  • wyświetleń: 3166

[FOTO] W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle

Dwójka czechowiczan - Mariusz Skrzypiec oraz Marek Kurczyk - która brała udział w charytatywnym rajdzie Złombol - jest już w Czechowicach-Dziedzicach. Za nimi powrót, który liczył 3500 kilometrów. Okazuje się, że Heniek, czyli poczciwy Polonez, którym jechali, cały czas płatał im figle.

W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle
W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle · fot. Mariusz Skrzypiec


Tam i z powrotem mieszkańcy Czechowic-Dziedzic przejechali 7000 kilometrów. - Braliśmy pod uwagę, że coś może pójść nie tak, ale nie spodziewaliśmy się, że Heniek (nasz poczciwy polonez) będzie płatał figle całą trasę i sprawdzał naszą wytrzymałość na stres, granice naszej wytrzymałości oraz nasze poczucie humoru, po prostu wybuchając drugiego dnia pod wjazdem na kamping we Francji - opisuje Mariusz Skrzypiec.

- Po dość nowatorskim i tymczasowym naprawieniu poloneza ruszyliśmy dalej. Na początku delikatnie, a gdy nabraliśmy pewności, że Heniek sobie radzi, znowu dawaliśmy mu wycisk, przejeżdżając setki kilometrów gorących autostrad i wzniesień z ogromną dla niego prędkością. Do celu zajechaliśmy na patencie (wężu chłodnicy zbudowanym z resztek tego co po nim zostało, puszki z piwa bezalkoholowego, szarej taśmy i trytytkach) nie zmieniając nawet wody w układzie chłodzenia na płyn chłodniczy kupiony wcześniej na stacji. Pewnie dojechalibyśmy tak i do domu, ale nasz patent został zlicytowany na aukcji na rzecz dzieciaków za 1000 zł - dodaje czechowiczanin.

W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle
W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle · fot. Mariusz Skrzypiec


Czechowiczanie po dwudniowym odpoczynku ruszyli w trasę powrotną. - Nie wybraliśmy najkrótszej trasy, ruszyliśmy na północ Hiszpanii, stamtąd ruszyliśmy północnym wybrzeżem w stronę Francji. Dotąd wszystko szło zgodnie z planem oprócz tego, że wpadliśmy w wielka dziurę czterema kołami przy prędkości 100 km/h. Na szczęście zepsuliśmy tylko jedną felgę, mieliśmy zapas i nic nam się nie stało - relacjonuje Skrzypiec.

Kolejnego dnia Mariusz Skrzypiec i Marek Kurczyk chcieli przejechać około 800 km w głąb Francji, gdzie mieli przenocować i ruszyć w stronę Niemiec.

- Wyruszyliśmy z samego rana trochę już zmęczeni, ale pełni optymizmu. Po przejechaniu paru kilometrów silnik grzał się bardziej niż zwykle. Zjechaliśmy na parking przy autostradzie, otwieramy maskę i to co zobaczyliśmy nie wyglądało optymistycznie. Wszystko było w oleju, ciśnienie w silniku zrobiło się na tyle duże, że wypchnęło bagnet do sprawdzania poziomu oleju, a olej zamiast w silniku był na nim. Gdybyśmy zjechali na parking parę kilometrów później, to byłby dla nas koniec. Heniek postanowił nam zrobić kolejnego psikusa - zwraca uwagę Skrzypiec.

W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle
W sumie przejechali 7000 kilometrów. Heniek cały czas płatał im figle · fot. Mariusz Skrzypiec


Do domu czechowiczanom pozostało około 2300 km. Dolali do silnika tyle oleju, ile mieli, ale było to wciąż za mało, żeby ruszyć. - Wiedzieliśmy, że za nami jedzie jedna z ekip która wyruszała z tego samego kempingu co my i wiedzieliśmy, że mają olej w bagażniku. Wysłaliśmy im pinezkę z lokalizacją z prośbą o pomoc. Po 10 minutach uratowali nas i ruszyliśmy dalej, w stronę stacji, dokupić oleju i sprawdzić co dzieje się z silnikiem. Przejechaliśmy może 30 km, otworzyliśmy maskę, silnik znowu w oleju, wiedzieliśmy że to najprawdopodobniej gruba awaria która może uniemożliwić nam powrót do domu. Bagnet zaciągnęliśmy trytytką, żeby już nie wyskoczył, ale to nie było rozwiązanie problemu. Olej wywalało do filtra powietrza, przez odpowietrzenie silnika - relacjonuje czechowiczanin.

Uczestnicy tegorocznego rajdu Złombol z naszego miasta ustalili, że nie będą przekraczać prędkości 90 km/h i ruszyli w stronę domu. Na początku sprawdzali silnik co 50 kilometrów, później co 100 kilometrów. Przejechali tak prawie całą Francję i postanowili, że pojadą w nocy, ponieważ wtedy będzie chłodniej i bezpieczniej dla silnika.

Polonez Caro, którym czechowiczanie podróżowali do Portugalii · fot. Facebook / Clinic Car Detailing


- Oświetlenie w polonezie pozostawiało wiele do życzenia. Przykleiliśmy się w nocy do innej ekipy którą napotkaliśmy na trasie i oni doświetlali nam drogę. Zmęczenie było już na tyle duże, że ciężko było nam kontynuować trasę, ale Heniek postanowił nas trochę rozbudzić. W środku nocy, na czarnej niemieckiej autostradzie zaczęły nam gasnąć światła. Myśl, że staniemy tam bez oświetlenia, dodała nam adrenaliny i pozwoliła nie zasnąć - mówi mieszkaniec Czechowic-Dziedzic.

- Nastał dzień, a my zmienialiśmy się w prowadzeniu nawet częściej niż co godzinę. Naprawdę nie było już łatwo. Pamiętam jak do celu zostało 666 km. Pomyśleliśmy, że jesteśmy już prawie w domu, choć podróż trwała jeszcze długo. Nasza podróż z północy Francji do domu trwała około 33 godziny. Nie było łatwo ale dojechaliśmy szczęśliwie do domu - podsumował Mariusz Skrzypiec.

Mariusz Skrzypiec oraz Marek Kurczyk na mecie rajdu Złombol w Nazare w Portugalii - 5.07.2023 · fot. Mariusz Skrzypiec


Więcej o udziale Mariusza Skrzypca oraz Marka Kurczyka w tegorocznej edycji rajdu Złombol portal czecho.pl pisał w artykule "Czechowiczanie w rajdzie Złombol. Dotarli do Portugalii!".

W ciągu 17 lat udało się zebrać 12,5 miliona złotych dla dzieci z domów dziecka



Przypomnijmy, tegoroczna edycja rajdu Złombol odbywa się pod hasłem "The Big Wave". Dzięki wydarzeniu w ciągu 17 lat udało się zebrać 12,5 miliona złotych dla dzieci z domów dziecka. W tym roku w rajdzie wezmą udział także czechowiczanie. Czeka ich podróż licząca ponad 7000 kilometrów z Chorzowa na wybrzeże Portugalii. W pomoc dzieciom może włączyć się każdy z nas.

Złombol to kilkudniowy, turystyczny, etapowy rajd charytatywny organizowany od 2007 roku. Dopuszczone do niego są pojazdy produkowane i projektowane w dawnym bloku wschodnim, a także powstałe już po jego rozpadzie, ale koncepcyjnie i techniczne oparte na konstrukcjach z tego okresu.

Logotyp tegorocznej edycji Złombola
Logotyp tegorocznej edycji Złombola · fot. Materiały organizatora


Najważniejszy cel rajdu to zbiórka pieniędzy dla dzieci z domów dziecka.

- Od momentu decyzji o starcie powinien to być Wasz priorytet! Nie robimy wyścigu o największą ilość zgłoszeń, nikt nikogo nie zmusza do wzięcia udziału. Chcemy, żeby każdy był świadomy z czym wiąże się ta podróż, która jest przecież wielką niewiadomą, a uczestnicy są zdani w dużej mierze na siebie. Złombol nie jest biurem podróży, nie jest też imprezą organizowaną komercyjnie. Powstała w ramach dobrej zabawy, pomysłu na podróż, przygodę i przygotowania do niej samochodu z czasów PRL. Dopiero potem pojawiła się idea charytatywności i bardzo szybko stała się najważniejszym punktem! - podkreślają organizatorzy.

Start tegorocznej edycji Złombola odbył się w sobotę, 1 lipca na Stadionie Śląskim w Chorzowie, z kolei meta - 5 oraz 6 lipca w portugalskim Nazaré.

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.